Scena z filmu “Gra o wszystko” (Molly’s Game), partia pokera. Przy stole zostało dwóch graczy: Harlan - doświadczony, rozsądny, jedyny gracz a nie hazardzista, zna zasady, zawsze wygrywa i Brad - pseudonim “Bad Brad”, bo jest aż tak zły… nie zna i nawet nie stara się poznać zasad gry.
Harlan ma silne karty, Brad blotki. Harlan nie zna Brada, nigdy z nim nie grał wcześniej.
Ostatnie zagranie - Brad zagrywa “all in”, Harlan zakłada, że Brad musi mieć silniejsze karty. Pasuje. Brad wygrywa bezwartościowymi blotkami.
Harlan traci nerwy i przegrywa tej nocy wszystko, co ma…
Jak doszło do tego, że najlepszy gracz przegrał wszystko z najgorszym?
Harlan popełnił kardynalny błąd: nie znając przeciwnika nie sprawdził słuszności swoich założeń. Myślał, że każdy kto zna zasady gry musi postąpić racjonalnie. Nie dopuścił myśli, że któryś z graczy może zupełnie nie znać zasad i postępować w sposób doskonale przypadkowy.
Jak często znajdujesz się w sytuacji, gdzie myślisz - “to oczywiste, że…”, “wszyscy wiedzą, że” i podobnie.
Wielokrotnie znajdowałem się w sytuacjach, gdzie strony odchodziły od stołu myśląc, że porozumiały się. Dopiero później okazywało się, że nadal istnieją fundamentalne rozbieżności.
Bardzo chcąc coś osiągnąć możemy zapomnieć o sprawdzeniu czy założenia z którymi przystępujemy do dyskusji są słuszne. Czy tak samo jak druga strona definiujemy pojęcia, których używamy, używamy podobnych modeli myślowych, mamy taką samą wiedzę.
Jest to szczególnie ważne w rozmowach prowadzonych w języku obcym. Wtedy najłatwiej o sytuacje w których strony zupełnie inaczej rozumieją te same słowa.
Chcąc uniknąć losu Harlana zawsze zadawajmy sobie pytanie “czy moje założenia są słuszne?” W razie wątpliwości dopytujmy i sprawdzajmy.
Pozwoli to uniknąć wielu przykrych konsekwencji.
Nie zawsze wszystko jest na jakie wygląda. To nie Japonia, to San Francisco.